Wraz ze wzrostem temperatury – w tym roku szło to dość topornie – narasta bombardowanie kulturą fit. Strach otworzyć gazetę, nie wspomnę o telewizji , a otwarcie lodówki w najbliższym czasie zostanie wpisane w kanon grzechów głównych. Dziś „być fit” znaczy być trendy. Rower i bieganie stają się normą, a ulice i place zamieniają się powoli w lokalne igrzyska:)
Szykując się na najcieplejszy dzień w roku ( 18.04.2012, w Poznaniu 23 stopnie Celsjusza) przejrzałem reklamy klubów fitness i siłowni. Niestety Polska w tym względzie wygląda mizernie … Popatrzmy zatem co robią inni:)
P.S. Zamykam oczy i marzę. Katastrofę smoleńską zastąpił temat bieganie, Powstanie Warszawskie latem „pogubi się” w okresie ogórkowym , a 1 września rodzice odetchną z ulgą dając kopa na pożegnanie swoim pociechom. Zero dołu – Zero Kalorii:) Stajemy się powoli normalnym krajem ??