Moje Greckie Wielkie Wakacje ;)
Mieliśmy jechać do Nowego Yorku, do znajomej poznanej w Barcelonie w zeszłym roku. Mieszka na Manhattan- ie i bardzo zapraszała, wiec się nie odmawia. No nie …
Dzieciom obiecałem koszulki z WTC, wszystkim się pochwaliłem i żegnałem się już powoli …
3 dni przed odlotem okazało się, że Amerykanie nie wydadzą mi wizy. Powód, moje związki w podstawówce z „Na przełaj„, i z ruchem Wolę być. Co tam … jeszcze się będą prosić – pomyślałem i szukałem innego miejsca na urlop.
Last minute i lecimy do Grecji. Wybór padł na wyspę Kefelonie, obok Itaki. Pięknie będzie – pomyślałem ….
Na lotnisku w WC. Czekamy na autobus.
Przyglądam się plakatom informujących o porwaniach i eboli, czekając na autobus. Nie znam greki, ale wydaję mi się, że ten Pan lewej jest symulacją dziecka porwanego 30 lat wcześniej. Dobrze kombinuję?
Dojeżdzamy do hotelu nocą. Wieczorna toaleta i czas na sen. Nie mogę jednak zasnąć, gdyż myślę o tajemniczym kafelku. Rano zapytam w recepcji – pomyśłałem i szybko zasnąłem.
Rano greckie, tradycyjne śniadanie, tzw kefalonski stół
Widok z okna na hotel obok. W maju 2015 roku miało miejsce trzęsienie Ziemi (3 w skali Richtera) i cześć hoteli nie została ponownie otwarta.
Nasz hotel, na szczęście ma znak zielonego trójkąta, oznaczający stan poprawny budynku. Koło ratunkowe na wypadek ruchów podmorskich i tsunami, też mnie uspokoiło.
Po greckim śniedaniu spacer. Wybieramy się do miasta. Niestety pogoda typowo grecka.
Czas na zwiedzanie wyspy. Ze względu na brak komunikacji publicznej musieliśmy wypożyczyć auto. Nie mogliśmy się zdecydować.
Chcieliśmy jednak ten, ale niestety był zarezerwowany. W tajemnicy powiedziano nam, że czaka on na Madonne, która w pobliżu posiada rezydencję letnią.
Zwiedzanie rozpoczeliśmy od Muzeum Historii Kefalonii. Aby się tam dostać za darmo prześlimy przez dziurę w płocie. Takie informację można uzyskać jedynie na blogach polskich podróżników, cytuję ” idź w lewo 100 metrów i za zakrętem będzie dziura w płocie”.
W urwiskach, na wolnym powietrzu leżą armaty z XVII wieku.
Niestety budynek Muzeum ucierpiał w czasie ostatniego trzęsienia ziemi.
Postanowiliśmy zmienić miejsce zwiedzania … na cmentarz.
W wolnym czasie mogłem sobie samotnie poczytać „Stary człowiek i morze” Hemingway-a.
W drodze na obiad …. Na usta, same pchały się słowa „Wyklęty powstań ludu ziemi …”
Obiad był wyśmienity, a gospodyni Polka. Koniecznie musieliśmy sobie strzelić fote i 2 karawki wina. Na szczęście plaża była tylko 600 metrów, stromo w doł …
Po całym dniu zwiedzania padliśmy ze zmęczenia ….
… a w nocy miałem koszmary, że nasz samolot nie odleci już nigdy … i wszystkie banki zamknięte.
ps. jeśli dotarłeś do tego miejsca, Drogi Czytelniku , to znaczy że jesteś ciekawski i wytrwały. Gratuluję. Teraz Grecję musi zobaczyć sam, nie ufaj nikomu, nawet mi;)