Ja nic nie potrzebuję. Idź już Pan.

 

Dzień Dobry – powiedziałem grzecznie, po poznańsku, zaskoczony trochę , że ktoś ukrywa się pod brudną kołdrą.

Pokiwał tylko głową, bez wyrazu, nie wiem czy z zimna czy na powitanie. Wpatrywał się w jakich parujący punkt i niewzruszony trwał w swoim. Zupa z kartofla i kawałka marchewki bulgotała na ogniu, a ja stałem i szukałam w głowie odpowiednich pytań na dobry początek.

 

Nie ma Pan psa ? Pewnie przydałby się tutaj …  – nie wiem czy było to dobre pytanie. Pies też coś musi jeść, a na karmę jakoś nie widać tutaj perspektyw. Może to tylko mój schemat myślowy mówi „pies bez karmy nie istnieje”. Inna cześć mózgu – A co psy jadły przez ostatnie 120 tysięcy lat, kiedy jako wilki zostały udomowione ? (1)

„A po co mi pies !” – gburowato, dosadnie. Dalej niewzruszony, dalej rozmawia ze mną jak z wiewiórką.

 

 

 

 

Szukam dalej w głowie. Wiem, jako antropolog, że początki zawsze są trudne, mogą być bolesne, zniechęcające, przysłowiowym waleniem głową w mur. Rozmówca jest nieprzejednany i z każdym słowem mówi „odejdź i daj mi spokój”.

 

Cisza. Zapatrzyłem się w małe ognisko tlące się miedzy nogami. Długa siwa broda, wąsy brązowe od papierosów, ręce jak grabie i zaropiałe oczy. Wehikuł czasu przeniósł mnie 25 , a może 400.000 lat wstecz.  Współczesny Neandertalczyk (2), nomad, bez majątku, bez przywiązania, bez niczego. Trochę mu zazdroszczę, trochę mu współczuje.  Wewnętrzna dychotomia. Nie opowiadam się po któreś ze stron, przyglądam się myślą i emocją, a one zaczepiają mnie, przekonują, przeciągają na swoją stronę i nagle lecą dalej. Ja zostaje, głęboki oddech i już lepiej.

 

 

 

 

Człowiek samotny, choć nie widać smutku. Nic nie ma, kilka gratów, siekiera i swoje tipi z gałęzi na Saskiej Kępie z widokiem na Wisłę. Czy jest szczęśliwy? Czy to jego wybór czy też świat wypluł go na margines cywilizacji? Czy ma przyjaciół i komu opowiedzieć o codzienności? Pytam siebie, nie wypada mi zadać z biegu takich pytań. Milczę i powoli się żegnam.

„Do widzenia. Jutro znów przyjdę. Kupić Panu coś do jedzenia …. coś Pan potrzebuję ?” – na odchodne próbuję zbudować kruchą nic porozumienia i zrobić sobie dobrze „jednoosobową akcją humanitarną” (Sic).

„Nie. Ja nic nie potrzebuję. Idź już Pan.” – kończy jakby nasza rozmową była kolejnym spadającym liściem z drzewa.

 

Odchodzę. Po drodze toalety za prawie 5 mln złotych. Lubię te warszawskie kontrasty.

 

Saska Kępa. Warszawa. Spacer nad Wisła. I dzień świąt – 26 grudnia 2013.

 

ps. Zapytasz drogi czytelniku jaki jest związek „bezdomnego, samotnego nomada” z „Czarną Sztuką” ? Sam próbuję odpowiedzieć na to pytanie. Powiem szczerze. Nie ma. On przecież nie ma wizytówki , nie zleci mi druku katalogu , czy papieru firmowego. Mogę liczyć jedynie, że użyje kawałka zadrukowanego papieru, najlepiej nie powlekanego, w celu rozpalenia ogniska. Nic nie potrzebuje ode mnie, od mojej drukarni. Co gorsza, on również nie potrzebuję nic od każdej drukarni w Warszawie.  „Ja nic nie potrzebuje” – może to jedyny powód , aby napisać ten tekst.

 

 

(1) Kiedy Wilk dał się przekupić  ? Patrz o Psach w Wiki 

(2) Neandertalczyk

 

Related Posts

e-mail

drukarnia@polewski.pl

 
 

telefon & mobile phone

+48 604 090 662